Etykiety

poniedziałek, 8 lipca 2013

Po powrocie-etap 1

 Dziewięciu dniowa przygoda niestety się skończyła.  Jedno jest pewne zdobyłem wiele nowych doświadczeń i pomysłów na zmiany w sprzęcie czy ekwipunku który musiałem nieść ze sobą i już myślę o kolejnym wyjeździe i etapie INTO THE WILD-Polska  tyle ze tym razem zimowym.

Dlatego dziś tak na szybko podzielę się z wami moimi spostrzeżeniami.
 Pierwszym z nich jest fakt, że zabrałem zdecydowanie za dużo sprzętu typowo bushcraftowego, np. siekiera nie była niezbędna, piła składana( tak używałem tej z multitoola) Miałem za dużą apteczkę. W ziołem ze sobą również lampkę biwakową która jest zbędna.
Całe jedzenie było zdecydowanie za ciężkie( noszenie konserw to nie jest najlepszy pomysł ze względu na ich wagę jak i na fakt że puszka jest za duża dla 1 osoby).
Dzięki temu, że na ostatnie 4 dni dojechał do mnie ojciec z ultra lekkim systemem żywieniowym który sam opracowałem przez kilka pierwszych dni. I muszę przyznać, że się  sprawdził.
Ogólnie rzecz biorąc zakłada on na śniadanie kaszkę, potem wciągu dnia 1 lub 2 batony i tabliczkę czekolady a na kolacja liofilizowane jedzenie. Do tego 4 torebki herbaty na dzień.
System się sprawdził i gdybym od razu go zastosował to prowiant na 9 dni w dziczy ważył by ok. 3kg.

I tym razem wybrałem żywność liofilizowaną firmy lyofood. Dlatego, że jest stosunkowo tania jak i niema ryzyka, że jedzenie nie będzie nam smakowało. Przez osiem dni żywiłem się naprawdę wykwintnymi daniami których na pewno nie mógł bym  zamówić w żadnym schronisku.

Niestety plecak VIGDIS 45  firmy Fjord Nansen nie wytrzymał  nawet pierwszego dnia( podejścia ze Szklarskiej Poręby na wysoki kamień i dalej do chatki Tomaszka) odpruł się  trok przy  kieszeni  na śpiwór który nie był wcale obciążony. A w przedostatni dzień trok pod plecakiem zaczął się pruć pod obciążeniem 1 kg. Najgorszy był fakt, że pozornie coś nieodpowiedzialnego za system nośny spowodowała ze plecak się przekrzywił a pas biodrowy znacznie zmniejszył swoją wydajność w przenoszeniu ciężaru.
 Nie wiem czy jest tak z każdym modelem tego plecaka czy akurat mi się taki trafił. Dziś idę z nim do reklamacji i zobaczy się jak zostanie potraktowana reklamacja.

Podczas tego wyjazdu doceniłem zalety idące z korzystania ze zwykłego namiotu.( używałem namiotu Fjord Nansen faroe out) Przez ostatnie kilka dni pogoda niebyła pewna ( podało albo zanosiło się na deszcz)  a góry Izerskie to dość mokry teren.(byliśmy zmuszeni do wracania w jedno miejsce gdzie było pewne, że nie obudzimy się w wodzie. Rozbijaliśmy się przy chatce Tomaszka)
Więc gdy popada nawet suche miejsce zamienia się w podmokły grunt. Dlatego mobilność jest dość ograniczona bo przykro było by utopić cały sprzęt nie wspominając już o lustrzance. Drugą wadą jest fakt, że jest bardzo podatny na wiatr. Przekonałem się o tym śpiąc pod pelikanem gdzie nad ranem lekko zawiało a cały namiot mi się przechylił(ale nie padł) Dlatego teraz postanowiłem zastąpić go jakimś zwykłym namiotem którego waga  Nie będzie przekraczać 3kg. Fakt, że jest to 2 kg( używając tylko namiotu, bo  niezbędna jest w nim cerata i przydaje się również bivy-cover. wtedy waga Fjord Nansen faroe out wynosi ok. 2kg) więcej do noszenia ale będzie zdecydowanie wygodniej i bezpiecznej. A pogoda czy to deszczowa czy śnieżna czy jakakolwiek inna, nie będzie ograniczać mojej mobilności.

Kolejną rzeczą jaka zamierzam zmienić to nóż. MORA Clasic którą noszę na szyi kilka razy wypadła mi, i  wbiła się w ziemię między nogami a raz w kieszeń z batonami!! Najprawdopodobniej dlatego, że pochwa która jest wykonana z plastiku trochę się wyrobiła i już nie trzyma noża najlepiej. Morę chcę zastąpić opinelem 10 carbon. Miałem już do czynienia z 10 ze zwykłej  stali i o dziwo ostrze jest nieco dłuższe ale przede wszystkim zdecydowanie masywniejsze od tego  które ma MORA.

Co do trzymania się założeń projektu to można powiedzieć ze wszystkie zostały spełnione.
Wszystkie noclegi w terenie, niekorzystanie ze schronisk(tylko 1 piwko)  cały prowiant i sprzęt niezbędny i zbędny miałem ze sobą. Oraz wędrówki po szlakach jak i przez kompletnie dziewicze miejsca takie jak wzdłuż Jagnięcego potoku czy kobyłki.
Jeden dzień wyszedł z polski w Czechy ale nocleg był już w Polsce.

 PS.  Po 16  dniach plecak jest już u mnie. Sklep wywiązał się w 100%. co ciekawe dostałem model z2011r. który jest zdecydowanie lepiej zrobiony(ma większe klamry i nieco grubszy materiał).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz